W Muzeum Romantyzmu w Opinogórze już wkrótce, o ile tylko pozwolą na to decyzje związane z epidemią COVID-19, otwarta zostanie wystawa „Orlątko – życie i legenda syna cesarza Francuzów Napoleona I”, na której zaprezentowana będzie duża część kolekcji autorki tego artykułu. Kolekcję tę zapoczątkowało niezbyt systematyczne zbieranie napoleoników, które później skoncentrowało się na gromadzeniu przedmiotów związanych z życiem i legendą księcia Reichstadtu, syna Napoleona I. Obecnie zbiór liczy ponad 2 tys. obiektów. Autorka artykułu od 2019 r. realizuje na Uniwersytecie Jagiellońskim grant Narodowego Centrum Nauki pt. „Legenda Orlątka – kulturowy obraz syna Napoleona w XIX w. i jego późniejsze echa”.
Kiedy 20 marca 1811 r. wystrzały armatnie obwieściły narodziny następcy cesarskiego tronu Francji, wydawało się, że przed dzieckiem otwiera się wielka przyszłość. a jednak 21 lat później chłopiec, który przy urodzeniu otrzymał imiona Napoléon François Charles Joseph i tytuł Króla Rzymu, umierał w podwiedeńskim wówczas Schönbrunnie – w pokoju, który w 1809 r. zajmował jego ojciec – jako książę Franz Karl Josef von Reichstadt, prywatny członek habsburskiej rodziny cesarskiej.
Wiosną 1814 r. wojska VI koalicji antynapoleońskiej podeszły pod Paryż, a Maria Luiza, małżonka cesarza, wraz z dzieckiem oraz radą regencyjną opuściła stolicę. W niedalekim Rambouillet spotkała się z ojcem, cesarzem Austrii Franciszkiem I, który przekonał ją, że zarówno dla niej, jak i dla jej syna najlepiej będzie udać się do Wiednia. Arcyksiężniczka była posłuszną córką i jakkolwiek z drogi pisała do wielu osób listy, w których zapewniała o swojej lojalności wobec męża, wkrótce miała zapomnieć o Napoleonie.
Abdykacja cesarza Francuzów i traktat podpisany w Fontainebleau 11 kwietnia 1814 r. dawał Napoleonowi władzę nad położoną niedaleko włoskiego wybrzeża niewielką wyspą Elbą, ale jego rodzina nigdy tam nie dotarła. Ten sam traktat uczynił zresztą Marię Luizę księżną Parmy, jakby dla podkreślenia separacji małżonków. Na mocy tego postanowienia mały Napoleon miał dziedziczyć to księstwo i rzeczywiście przez kilka lat nosił tytuł księcia Parmy. Podczas Kongresu Wiedeńskiego przebywał w stolicy, stopniowo pozbawiany towarzystwa swojego francuskiego dworu. Jako ostatnią odesłano jego ukochaną nianię, panią de Montesquiou – nazywaną przez niego „maman Quiou”, czyli mamą Quiou – pod pretekstem rzekomego udziału jej syna w spisku mającym na celu uprowadzenie księcia z Wiednia.
Po Stu Dniach i klęsce pod Waterloo Napoleon podpisał 22 czerwca 1815 r. drugą abdykację, w której proklamował syna cesarzem Francuzów pod imieniem Napoleona II. Niestety, jakkolwiek akt ten zaowocował powołaniem rządu tymczasowego, deklaracjami i echami w sztuce, głównie medalierskiej, nie stał się faktem politycznym. Ludwik XVIII opuścił Gandawę, przyjechał do Paryża i nadzieje zwolenników cesarstwa, a także republikanów, upadły. Król Rzymu, Napoleon II, miał nigdy nie powrócić do Francji, choć wedle pamiętnikarzy było to jego wielkim marzeniem.
Wychowanie i edukację chłopca przejęli nauczyciele niemieccy; zdaniem biografów i według nielicznych zachowanych wspomnień książę miał się później uczyć francuskiego jako języka obcego. Według świadectwa głównego wychowawcy, hrabiego Moritza von Dietrichsteina, w 1815 r. chłopiec pamiętał ojca i marzył o tym, żeby pojechać na Elbę. Wkrótce jednak Napoleon miał całkowicie zniknąć z jego życia i, jeśli wierzyć anegdotom, książę dowiedział się o swoim pochodzeniu przypadkiem, kiedy miał kilkanaście lat. Niewątpliwie imię i tożsamość ojca zostały wymazane z oficjalnych dokumentów – już akt nadania księstwa Reichstadtu w 1818 r. mówi jedynie o synu arcyksiężniczki, nie wspominając o drugim z rodziców. Nawet oficjalne nekrologi z 1832 r. wymieniają jedynie matkę. Członkom rodziny Bonaparte nie pozwolono nigdy spotkać się z krewnym, mimo że najmłodszy brat Napoleona, Jerôme, przez lata mieszkał w monarchii habsburskiej, m.in. w pobliżu Wiener Neustadt. Inni, zwłaszcza najstarszy z braci, Joseph Bonaparte, zabiegali na próżno o możliwość spotkania. Jedynie córka najstarszej z sióstr, Elizy Bonaparte‑Baciocchi, byłej Wielkiej Księżnej Toskanii, Eliza, hrabina Camerata, zdołała oszukać austriacką tajną policję i zjawić się przed księciem, kiedy ten udawał się na lekcję. Kuzyn jednak, obawiając się prowokacji agentów, nie chciał z nią rozmawiać, a siostrzenica Napoleona musiała uciekać z Wiednia.
Wysiłki ministra, a następnie od 1821 r. kanclerza Metternicha i dworu wiedeńskiego, aby trzymać księcia w anonimowości i izolacji od europejskiej polityki, nie na wiele się jednak zdały. Świat nie zapomniał o Napoleonie i nie zapomniał o jego synu. Pierwsze dekady XIX w. to czas początków turystyki dostępnej nie tylko dla arystokratów udających się na grand tour. I tacy turyści pozostawili w pamiętnikach z podróży liczne uwagi świadczące o tym, że książę Reichstadtu był jedną z „głównych atrakcji” Wiednia. Starano się go zobaczyć podczas przejażdżki na Praterze, podczas koncertu albo w teatrze. Zastanawiano się, czy przypomina bardziej ojca czy matkę. Zabiegano – na próżno – o audiencję. Po śmierci jego grób w krypcie kościoła kapucynów, gdzie znajdują się sarkofagi rodu Habsburgów, był najchętniej odwiedzanym obok grobu Marii Teresy.
Polityka także nie zapomniała o byłym Królu Rzymu. Kiedy w 1830 r. przez Europę przetoczyła się fala powstań i rewolucji, jego kandydaturę na europejskie trony rozpatrywano mniej lub bardziej poważnie, albo przynajmniej wspominano całkowicie fantastycznie w kilku krajach: Francji, Belgii, Polsce, Italii, Grecji i na Węgrzech. Plotkowano również o małżeństwie z następczynią portugalskiego tronu, przyszłą królową Marią II. Panowało jednak równocześnie powszechne przekonanie, że Metternich nie pozwoliłby na wyjazd księcia z Austrii, a tym bardziej na objęcie przez niego jakiegokolwiek tronu.
W tym kontekście nie dziwi, że kiedy wiosną 1832 r. wśród wciąż świeżych nastrojów rewolucyjnych książę nagle zachorował, natychmiast pojawiły się plotki, że został otruty na rozkaz kanclerza Austrii. Fakt, że autopsja stwierdziła gruźlicę płuc, niewiele pomógł – podnoszono argument, że w żadnej z rodzin młodego Napoleona nie było skłonności do tej choroby.
Pogrzeb był skromny, choć teoretycznie z dworskim ceremoniałem. Jedno z nielicznych świadectw tego pogrzebu zostawił Zygmunt Krasiński w liście do przyjaciela, angielskiego dziennikarza Henry’ego Reeve’a (Wiedeń, 25 lipca 1832): „Szwadron huzarów poprzedzał trumnę, inny postępował za nią; i trumna i oba szwadrony przemknęły prędko, prawie galopem, nie, jak to we zwyczaju przy pogrzebach. Lud przyglądał się temu tłumnie, ale widział niewiele poprzez dwa rzędy żołnierzy i bagnetów, którymi ulice były obramowane. Potem żołnierze otoczyli kościół. Przybytek Boga otworzył się tylko dla kilku wybitnych osobistości i znikło w nim na zawsze ciało syna Napoleonowego” (Zygmunt Krasiński, Listy do Henryka Reeve, t. II, Warszawa 1980, s. 16).
Pod koniec życia książę Reichstadtu miał mawiać: „Urodziłem się i umarłem: oto cała moja historia”. Zdanie to, w różnych wariantach, pojawia się w najwcześniejszych biografiach księcia, znajdziemy je (w takim właśnie brzmieniu: „Meine Geburt und mein Tod sind meine ganze Geschichte”) we wspomnieniach jedynego bliskiego przyjaciela, poznanego na dwa lata przed śmiercią hrabiego Antona von Prokesch‑Osten. Człowieka fascynującego, nie tylko dla młodego Napoleona: byłego adiutanta marszałka Karla Philippa Schwarzenberga, dyplomaty, podróżnika, orientalisty, numizmatyka, którego naukowe publikacje są do dziś cytowane.
Zacytowany bon mot dobrze streszcza zarówno życie, w którym od 1815 r. nie wydarzyło się nic godnego uwagi tradycyjnej historii, jak i rozliczne biografie księcia, powstające od około 1830 r., a następnie jeszcze częściej po 1832 r. Pozostała bowiem po nim bardzo skromna spuścizna, zwłaszcza rękopiśmienna. Są to głównie ćwiczenia szkolne i listy, z których bardzo trudno odczytać cokolwiek na temat np. poglądów księcia. Spalenie całej korespondencji z synem przez Marię Luizę stało się przyczyną plotek o rewolucyjnych sympatiach syna Napoleona, skrzętnie ukrywanych przez habsburski dwór i ministrów jego dziadka.
Pierwsza oficjalna biografia powstała na zlecenie Metternicha, a napisał ją Guillaume‑Isidore de Montbel. Miało to szczególnie ironiczny wydźwięk, jako że pan de Montbel był ministrem rządu Karola X, ostatniego Burbona z głównej linii na tronie francuskim, obalonego przez rewolucję lipcową 1830 r. w latach poprzedzających te wydarzenia zajmował się m.in. ściganiem wywrotowych druków i przedmiotów, w tym nawiązujących do syna Napoleona.
Przełomem stała się pośmiertna publikacja wspomnień Prokescha‑Ostena w 1878 r., dotarcie na przełomie XIX i XX w. przez historyka Edwarda von Wertheimera do wspomnień kilku osób znających osobiście księcia, a następnie odkrycie na jednym z wiedeńskich strychów obszernego zbioru korespondencji Marii Luizy. Te dokumenty nie przyniosły ogromu informacji – bo i trudno się go spodziewać w odniesieniu do krótkiego życia, które upłynęło w niemal całkowitej izolacji – potwierdziły jednak przynajmniej częściowo podejrzenia i pogłoski. z nowych źródeł, głównie świadectw przyjaciela, wynikało jasno, że książę Reichstadtu interesował się polityką, był świadom tego, że zarówno Francuzi, jak i np. Polacy chcieliby go widzieć na swoim tronie, marzył o odegraniu jakiejś roli w historii, co jednak nie było mu dane.
Przedwczesna śmierć księcia Reichstadtu przyczyniła się do rozwoju jego legendy, zwłaszcza że po latach prześladowania wszelkich przejawów sympatii bonapartystowskich w okresie restauracji burbońskiej (1815‑1830) król Ludwik Filip uznał po 1832 r. legendę napoleońską za ważny element zgody narodowej. Jakkolwiek spadkobiercy cesarza nadal pozostawali na wygnaniu, o Napoleonie i jego osiągnięciach można już było otwarcie mówić i pisać.
W emocjonalnym nekrologu zamieszczonym w „Revue des Deux Mondes” popularny publicysta Jules Janin użył po raz pierwszy określenia „Orlątko” (l’Aiglon) wobec księcia; termin ten został podchwycony i spopularyzowany przez Victora Hugo w poemacie Napoléon II. „Anglia zabrała Orła, a Austria Orlątko” (L’Angleterre prit l’aigle et l’Autriche l’aiglon) – te wersy stały się jednym z fundamentów dziewiętnastowiecznej legendy.
Oficjalna sztuka przypomniała sobie o księciu Reichstadtu, kiedy w 1840 r. Ludwik Filip sprowadził z wyspy Św. Helena do Paryża szczątki Napoleona. Niezwykle popularny w tym czasie stał się motyw – znany już z pomniejszych realizacji w 1832 r. – ojca witającego w niebie syna.
Przez cały XIX w. mnożyły się – najpierw nielegalne i wywrotowe, a następnie oficjalne i popularne – ryciny, litografie, miniatury, rzeźby, opatrzone portretami przedmioty codziennego użytku, a także dzieła literackie: wiersze, dramaty, powieści. Ikoniczny wizerunek księcia z ostatnich lat życia, w białym austriackim mundurze, stał się jednym z najlepiej rozpoznawalnych na całym świecie – jak w XX w. Elvisa Presleya czy Marylin Monroe. Niezwykłą popularnością cieszył się „walc księcia Reichstadtu”, grany m.in., jak wiemy z gazet, podczas powstania listopadowego w Warszawie.
Jeszcze za czasów Monarchii Lipcowej (1830‑1848) podjęto pierwsze starania o sprowadzenie prochów księcia z Wiednia do Paryża, aby mógł spocząć u boku ojca. Negocjacje z Austrią ciągnęły się wiele lat, w okresie najlepszych stosunków francusko-austriackich w połowie XIX w. wydawało się, że Napoleon III zdoła przekonać Franciszka Józefa i do oddania Orlątka Francji. Zaangażowanie cesarstwa we włoską wojnę o niepodległość, a następnie fiasko cesarstwa meksykańskiego i wojna austriacko-pruska przekreśliły jednak te plany. Zabiegi dyplomatyczne podejmowano także później, zwłaszcza na fali kolosalnego sukcesu sztuki teatralnej L’Aiglon autorstwa Edmonda Rostanda, dziś pamiętanego głównie jako autor Cyrana de Bergerac, ale ironia historii sprawiła, że książę Reichstadtu spoczął istotnie w Paryżu z woli Adolfa Hitlera, który po Anschlussie mógł zarządzić te przenosiny.
Hitler liczył na pozyskanie w ten sposób przychylności Francuzów, ale paryski pogrzeb zbiegł się w czasie z niesnaskami w obrębie obozu Vichy, co całkowicie przyćmiło w prasowych doniesieniach uroczystości w Dôme des Invalides. Na dodatek zmęczeni wojną i zaczynającym się kryzysem ekonomicznym mieszkańcy Paryża nie za bardzo przejmowali się celebracjami. Co więcej, sztuka Rostanda – opowiadająca o francuskim księciu poddanym przymusowej germanizacji i umierającym w austriackiej złotej klatce – okazała się nieść w sobie potężny ładunek wywrotowy. Jej wystawianie zostało zakazane w państwie Vichy, a w strefie okupowanej nie było dobrze widziane. L’Aiglon stał się też symbolicznie pierwszą sztuką wystawioną w Comédie Française w 1945 r. w roli księcia wystąpiła – zgodnie z tradycją grania tej roli przez kobiety – Jeanne Boitel, przed wojną odtwórczyni roli hrabiny Elizy Camerata w filmowej adaptacji z 1931 r., a w czasie wojny czynna i zasłużona uczestniczka ruchu oporu.
W drugiej połowie XX w. legenda Orlątka nieco przygasła, m.in. w związku z przeżywaniem się modelu historii opartego na znaczeniu i losach wielkich jednostek, a także nieufności wobec wszelkich systemów autorytarnych. Dramat Rostanda jest jednak dziełem tak uniwersalnym – odwołującym się do modeli Szekspirowskiego Hamleta czy Schillerowskiego Don Carlosa – że warto byłoby go przywrócić na światowe sceny. Być może jaskółką okaże się coraz częstsze wykonywanie opery autorstwa Arthura Honeggera i Jacquesa Iberta, opartej na dziele Rostanda (prapremiera w 1937 r.).
Na wystawie w Muzeum Romantyzmu oprócz kolekcji autorki artykułu zaprezentowane zostaną także obiekty wypożyczone z muzeów polskich oraz, być może, również zagranicznych.
Wśród eksponatów znajdą się przede wszystkim bardzo liczne ryciny związane z życiem i legendą Orlątka, ponadto portrety malarskie, rzeźby i medale, a także przedmioty codziennego użytku o charakterze oficjalnym, ale także wywrotowym i komemoratywnym: m.in. tabakiery, zegary, porcelana. Pokazane też zostaną rękopisy księcia i osobiste pamiątki oraz dokumenty związane z jego życiem. Osobną kategorię stanowić będą drobne przykłady pamięci, jak liczne produkty wykorzystujące jego wizerunek, głównie na początku XX w. Zaprezentowany zostanie też duży zbiór teatraliów, związanych m.in. z wystawieniami dramatu Rostanda na całym świecie.
Temat wystawy − „legenda Orlątka” – przyjęty został z dwóch powodów. Po pierwsze legenda była bardziej obecna w świadomości ludzi XIX w. niż realna biografia. Po drugie stanowi ona niezwykle ciekawe zjawisko: z jednej strony należy do ogólnej legendy napoleońskiej, żywej zwłaszcza w pierwszej połowie stulecia, a z drugiej wytwarza własne romantyczne mity.
Wystawa, a także publikacje związane zarówno z nią, jak i z prowadzonymi badaniami naukowymi mają pokazać wielowymiarowość legendy Orlątka: jej aspekt polityczny i romantyczny, powszechną obecność w kulturze XIX w., a następnie odrodzenie dzięki dramatowi Rostanda, granemu w całej Europie, a także od Stanów Zjednoczonych Ameryki po Nową Zelandię.
Agnieszka Fulińska
Muzeum Romantyzmu w Opinogórze koło Ciechanowa otwarte zostało 20 maja 1961 r., w 150. rocznicę dekretu Napoleona I przywracającego Opinogórę Krasińskim. Obecnie na muzeum składa się kilka obiektów usytuowanych na terenie 22-hektarowego parku krajobrazowego w stylu angielskim. Są to: pałacyk z lat czterdziestych XIX w., budynek oficyny dworskiej z XIX w., dwór wzniesiony w 2008 r. na podstawie projektu Józefa Gałęzowskiego sprzed stu lat, powozownia, oranżeria z salą konferencyjno-koncertową i ekspozycją multimedialną oraz zabudowania folwarczne mieszczące m.in. stajnię i ptaszarnię.
Muzeum gromadzi pamiątki związane z historią rodziny Krasińskich, ze szczególnym uwzględnieniem Zygmunta Krasińskiego, oraz pamiątki epoki napoleońskiej.