Autorem opublikowanej w tym roku przez Wydawnictwo Prószyński Media Sp. z o.o. książki Sny o Warszawie. Wizje przebudowy miasta 1945-1952 jest Krzysztof Mordyński, historyk, kustosz muzealny, wykładowca (publikował artykuły również na łamach „Spotkań z Zabytkami”).
Książka Sny o Warszawie… przedstawia koncepcje kształtowania nowej, powojennej Warszawy. Składa się z czterech rozdziałów: Warszawa jako marzenie (opisano tu misję ludzi, którzy ją odbudowywali), Warszawa jako maszyna (przedstawiono tu założenia dobrze działającego organizmu miejskiego), Warszawa jako więź społeczna (czyli nie tylko miejsce wspólnego życia, ale też miejsce, gdzie ludzie budują społeczność w ramach nowoczesnych osiedli) i Warszawa jako kompozycja (doktryna realizmu socjalistycznego w urbanistyce). Jak autor mówił w jednej z audycji radiowych, tytułowe „sny” to marzenia ówczesnych architektów, ale podparte dużą dawką wiedzy. Korzystając z całego swojego warsztatu urbanistycznego i architektonicznego, wzbogaconego wiedzą ekonomiczną i socjologiczną, chcieli oni „postawić miasto na nogi”, przywrócić do życia, ale też przy okazji zreformować.
Publikacja nie jest opowiadaniem o tym, kto, co i gdzie wybudował, bo to już wielokrotnie było opisywane. Autora bardziej interesuje odpowiedź na pytanie − dlaczego. To książka o koncepcjach i zapleczu ideowym nowych rozwiązań architektonicznych, które obecnie mogą wydawać się utopijne. Zawsze aktualne pozostaje pytanie, na ile architektura może wpływać na nasze życie – ale to właśnie było pole działania ówczesnych urbanistów, którzy wierzyli, że mają tu wiele do zdziałania.
Nie wszystkie plany i założenia udało się zrealizować twórcom odpowiedzialnym za odbudowę stolicy. W książce Krzysztofa Mordyńskiego pokazane są głównie dylematy, które towarzyszyły ówczesnym urbanistom. Tym podstawowym było: jak zachować tożsamość Warszawy, a równocześnie ją unowocześnić. Miasto było odbudowywane nie tylko na podstawie rachunku ekonomicznego, ale miało być przestrzenią życia społecznego.
Publikację ilustruje wiele archiwalnych zdjęć i rysunków architektonicznych. Szkoda jedynie, że wydawca nie zdecydował się na zamieszczenie indeksu nazwisk, który pozwoliłby uporządkować historie opisanych tu osób.