„Wnętrze katedry w Mediolanie” Marcina Zaleskiego (1796-1877) to kolejna polska strata wojenna, której szczęśliwy powrót do macierzystego muzeum, Muzeum Narodowego w Warszawie, odnotowaliśmy w ostatnim czasie. Uroczystość ponownego przekazania obrazu (nr inw. 72 MN) do zbiorów właściciela odbyła się w poniedziałek, 9 września 2019 r.
Obraz, malowany olejno na płótnie, jest stosunkowo dużych (jak na upodobania tego malarza) rozmiarów: 100 x 76 cm, dwukrotnie sygnowany na licu: M. Zaleski pinx (z lewej, na ambonie) oraz monogramem wiązanym M Z (z prawej, na konfesjonale), a na odwrociu oryginalnego płótna znajduje się (obecnie niewidoczny ze względu na wykonany dublaż) napis po francusku: Interieur / de la Cathedrale de Milan / 1834. M. Zaleski. Ponadto w identyfikacji obrazu pomogła dobrej jakości przedwojenna czarno-biała fotografia utraconego dzieła, na której – jak zaznaczyła Anna Lewandowska, starszy konserwator w Pracowni Konserwacji Malarstwa na Płótnie MNW, która badała przywiezione do Polski płótno – „bardzo dobrze widoczne są spękania warstw malarskich obrazu oraz werniksu, zgodne z krakelurą na oryginale”.
Jak się przypuszcza, Zaleski namalował to wnętrze w Warszawie, już po powrocie z Paryża i Rzymu, gdzie przebywał, korzystając ze stypendium rządowego na uzupełnienie wykształcenia w zakresie malarstwa dekoracyjnego. W pracy nad obrazem zapewne posłużył się szkicami, które wykonał w czasie pobytu we Włoszech w pierwszej połowie 1830 r.
Oto co – zgodnie z opisem Zofii Aleksandry Nowak, kuratora wystawy monograficznej Marcina Zaleskiego zorganizowanej na przełomie 1983 i 1984 r. w Muzeum Narodowym w Warszawie – widzimy na tym obrazie: „[…] przestrzenne, gotyckie wnętrze nawy głównej katedry wraz z dekoracyjnie rozwiązanym sklepieniem, prezbiterium w głębi, oraz w prześwitach arkad z lewej – renesansowy, wolno stojący nagrobek. Pośrodku na pierwszym planie, grobowiec św. Karola Boromeusza (w podziemiu), w głębi stojący siedmioramienny świecznik, z prawej przy filarach konfesjonały. Wnętrze ożywione licznymi postaciami, a z prawej, w głębi, grupka zwiedzających katedrę turystów” (Z.A. Nowak, Marcin Zaleski (1796-1877). Wystawa monograficzna, Warszawa grudzień 1983 – marzec 1984, s. 82).
Artysta nie skorzystał z okazji wystawienia ukończonego już dzieła na pierwszej po powstaniu listopadowym publicznej Wystawie Sztuk Pięknych, zorganizowanej w 1836 r. przez Antoniego Blanka na rzecz Instytutu Moralnie Zaniedbanych Dzieci w gmachu pomuzealnym (obecnie budynek Wydziału Historycznego) Uniwersytetu Warszawskiego, choć zaprezentował tam pokaźną liczbę aż siedemnastu innych obrazów, zwracając na siebie uwagę krytyki.
Marcin Zaleski, „Wnętrze katedry w Mediolanie”, fotografia archiwalna ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie
Karta inwentarzowa obrazu Marcina Zaleskiego „Wnętrze katedry w Mediolanie” (dzielautracone.gov.pl)
Po raz pierwszy „Wnętrze katedry w Mediolanie” wystawił Zaleski na widok publiczny dwa lata później na Wystawie Dzieł Sztuk Pięknych, w czerwcu i lipcu 1838 r., w warszawskim Ratuszu, a wraz z nim osiemnaście (!) innych obrazów, wśród których było nagrodzone złotym medalem pierwszej klasy „Wnętrze katedry św. Jana w czasie restauracji” (obraz zaginiony). Wtedy jednak malarz nie wyrażał zgody na sprzedaż z wystawy żadnego ze swoich obrazów i trudno dziś dociec, czy oznacza to, że nie chciał się ich tak szybko wyzbywać, czy może liczył na to, że po wystawie pojawi się w jego pracowni majętny miłośnik sztuki skłonny zapłacić za dostrzeżone na ekspozycji dzieło dużą kwotę, zbliżoną do cen, jakie osiągały w tym czasie np. kompozycje historyczne Januarego Suchodolskiego czy Aleksandra Lessera (za „Widok cytadeli w twierdzy Modlin”, pokazany na kolejnej wystawie, w czerwcu i lipcu 1841 r., Zaleski wyznaczył cenę 6000 zł, podczas gdy Suchodolski chciał za wystawione tam dwa obrazy po 4000 zł, a Lesser za „Obronę Trembowli – 9000 zł).
Kiedy „Wnętrze katedry w Mediolanie” zmieniło właściciela – tego nie wiemy. Ale wiemy, że musiało to nastąpić przed 1867 r., ponieważ właśnie w 1867 r. dzieło to zakupione zostało do zbiorów Muzeum Sztuk Pięknych w Warszawie (przekształconego później w Muzeum Narodowe w Warszawie), lecz nie od artysty, ale od ówczesnego właściciela obrazu, Tytusa Szaniawskiego (1822-1877), urzędnika państwowego, który w chwili sprzedaży płótna zajmował stanowisko młodszego referenta w randze radcy kancelarii w Kancelarii Namiestnika Królestwa Polskiego, feldmarszałka Fiodora Berga.
Franciszek Tegazzo, „Portret Marcina Zaleskiego” (według portretu malarskiego z 1851 r.), 1871, drzeworyt sztorcowy, wym. 13,5 x 11,5 cm (wg „Tygodnik Ilustrowany”, 1871, nr 160, s. 25)
Zastanawiające, że w tym samym roku na wystawie w warszawskiej Zachęcie liczący już wtedy 71 lat Marcin Zaleski pokazał kilka nowych obrazów, wśród których była także bliżej nam nieznana inna wersja „Wnętrza katedry w Mediolanie” (obraz zaginioy). Niestety, informację o wystawieniu repliki obrazu z 1834 r. (czy może innego ujęcia tego samego wnętrza?) znamy tylko z jednego, dwuzdaniowego przekazu – fragmentu relacji z wystawy zamieszczonej w „Tygodniku Ilustrowanym” przez warszawskiego krytyka sztuki i tłumacza książek Władysława Bartkiewicza: „[…] blizkiém pokrewieństwem [z krajobrazami] są widoki architektoniczne, tylko tu już znikła nieskończona rozmaitość pojęcia i traktowania przedmiotu, a pozostaje znajomość perspektywy i pracowitość wykończenia. Celują w tym względzie utwory Marcina Zaleskiego, którego dwa nowe obrazy: »Wnętrze katedry mediolańskiej« i »Wnętrze kościoła św. Anny« zachwycają harmonią rozmiarów i drobiazgowem wykończeniem” (W. Bartkiewicz, Przegląd artystyczny: Wystawa krajowa sztuk pięknych, „Tygodnik Ilustrowany”, nr 386 z 16 lutego 1867 r., s. 79). Czy zachodzi zatem jakiś związek pomiędzy zakupem dla warszawskiego muzeum pierwszej wersji obrazu z prezentacją na wystawie TZSP jego repliki?
Marcin Zaleski, „Wnętrze katedry w Mediolanie”, 1834, olej, płótno, wym. 100 x 76 cm, w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie (fot. Małgorzata Kwiatkowska / Muzeum Narodowe w Warszawie) – wybrane detale obrazu
Marcin Zaleski był nie tylko znakomitym malarzem, ale także wybitnym, wieloletnim pedagogiem. „W 1846 roku – pisała przed laty Alicja Okońska – Marcin Zaleski objął katedrę perspektywy i rysunku architektonicznego w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych (od 1865 roku – Klasie Rysunkowej), stając się na wiele długich lat, bo aż do 1868 roku, przewodnikiem młodzieży w dziele tworzenia polskiego malarstwa krajobrazowo-rodzajowego, razem z [Janem Feliksem] Piwarskim, [Rafałem] Hadziewiczem, [Janem Ksawerym] Kaniewskim i [Chrystianem] Breslauerem. […] W 1865 roku otwarto Klasę Rysunkową, w której Zaleski uczył do 1868 roku, pracując ostatnie dwa lata zupełnie bezinteresownie, gdyż jego pensja ze względów oszczędnościowych została skreślona z budżetu szkoły. Biorąc pod uwagę, że Zaleski miał wówczas 70 lat, uznać należy jego bezinteresowność w niesieniu pomocy młodzieży za prawdziwe poświęcenie” (A. Okońska, Marcin Zaleski – malarz Warszawy, Warszawa 1990, s. 22, 24). Pamiętać przy tym należy, że artysta cały czas miał na utrzymaniu liczną rodzinę, był więc zmuszony, mimo oczywistych uciążliwości wynikających z podeszłego wieku, niemal do ostatnich lat życia pracować w wybranym przez siebie zawodzie, malując nowe obrazy lub wykonując repliki swoich wcześniejszych prac. Tak było na przykład, kiedy w 1865 r. z wystawy w Zachęcie skradziony został jego obraz „Wnętrze kościoła św. Jana w Warszawie”. Replikę tego dzieła można było podziwiać już dwa lata później w tym samym miejscu.
Tak więc czy dużym nadużyciem wobec ogólnie przyjętych w historii sztuki metod badawczych, których podstawą są miarodajne, możliwie liczne źródła oraz wiarygodny materiał porównawczy, byłoby wysunięcie hipotezy, że także w wypadku „Wnętrza katedry w Mediolanie”, przy okazji sprzedaży do muzeum pierwszej wersji namalowanego w 1834 r. obrazu, zamówiono u Marcina Zaleskiego (Tytus Szaniawski?, Dyrekcja Muzeum Sztuk Pięknych w Warszawie w osobie Justyniana Karnickiego, dyrektora honorowego tego muzeum, a zarazem wiceprezesa Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych?) – zapewne z myślą o wsparciu finansowym leciwego artysty – replikę tego wybitnego dzieła?
Wojciech Przybyszewski
2019-09-09